Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 29 marca 2024 13:15
Przeczytaj!
Reklama

Bez satysfakcji, czyli po spotkaniu GDDKiA z mieszkańcami Kozienic

W poniedziałek 16 września obyło się w sali konferencyjnej Urzędu Miasta spotkanie mieszkańców z Generalną Dyrekcją Dróg i Autostrad, czyli inwestorem odpowiedzialnym za kształt prac prowadzonych obecnie na DK 48 (na odcinku ulicy Radomskiej) oraz zaplanowanych na przyszły rok w stosunku do DK 79 (ulicy Głowaczowskiej). Będące gospodarzem i inicjatorem spotkania władze miasta zamierzały w tej formie umożliwić mieszkańcom uzyskanie jak najpełniejszej informacji o realizowanych inwestycjach oraz przedstawienie inwestorowi opinii i uwag.
Bez satysfakcji, czyli po spotkaniu GDDKiA z mieszkańcami Kozienic

Zapytany przez nas tuż przed spotkaniem jakiej atmosfery możemy spodziewać się na sali, burmistrz Piotr Kozłowski wyraził nadzieję, że będzie ona pozytywna, od razu jednakże zaznaczając, że mogą zagrać również emocje, jako że etap realizacji inwestycji jest czasem zbyt późnym na tego typu rozmowy, które powinny się odbywać raczej na etapie przygotowywania dokumentacji – tu mówimy jednak o latach (i kadencjach) minionych, czasu zaś, co oczywiste, cofnąć nie sposób. Burmistrz wyraził zrozumienie dla mieszkańców i tych wysuwanych przez nich zastrzeżeń, o których było mu w tym momencie wiadomo, tj. dotyczących niedosytu istotnych informacji oraz poczucia pominięcia w procesie decyzyjnym, braku zaproszenia do konsultacji.

Po przywitaniu zebranych, podziękowaniu wszystkim za przybycie, przypomnieniu tła sytuacji i celu spotkania oraz wyrażeniu nadziei na możliwie owocny jego przebieg, burmistrz Piotr Kozłowski udał się do innych obowiązków, przekazując prowadzenie spotkania Zastępcy Burmistrza ds. Technicznych, Mirosławowi Pułkowskiemu. To na nim spoczęła od tego momentu rola moderatora dyskusji oraz - momentami – mediatora.

O tym, że temperatura dyskusji będzie gorąca, można było zorientować się już na samym początku, gdy wiceburmistrz poinformował, że spotkania nie będzie można w całości nagrywać. Z sali natychmiast rozległ się szmer niezadowolenia i padły pytania o podstawę prawną takiego rozporządzenia. Okazało się, że choć gospodarzem spotkania jest Gmina, taki był warunek ze strony GDDKiA, podyktowane zaś było to nieobecnością jej rzecznika prasowego.

 

Upał, smród, wstrząsy, hałas...

Pierwszym poruszonym tematem była kwestia zieleni przy ulicy Radomskiej. Stanowisko GDDKiA nie pozostawiało zbyt wiele miejsca na złudzenia: całkowicie wycięte zostaną wszystkie duże drzewa, zostaną zaś nasadzone krzewy i drzewa niskie. Zastępca burmistrza nie ukrywał zaskoczenia tak radykalnym podejściem, dictum takie wywołało również natychmiastową reakcję z sali. Padło pytania o analizę środowiskową, odbite informacją, że przy inwestycjach na drogach o długości poniżej 1 kilometra takowe nie są wymagane. Wyprzedzając nieco bieg wypadków zdradzimy, że to stwierdzenie miało stać się wkrótce podstawą wysuwanych z sali przypuszczeń, sformułowanych w końcu jako pytanie wprost, czy to przypadkiem nie właśnie chęć uniknięcia sporządzania takiego dokumentu stała u podstaw podziału inwestycji na dwie realizowane osobno części. Strona GDDKiA zaprzeczyła, utrzymując, że chodzi wyłącznie o kwestie techniczne i związane z czasową organizacją ruchu.

Wracając jednak do eradykacji drzew: mieszkańcy przedstawili szereg wątpliwości na temat tego, jak będzie funkcjonowało centrum miasta, gdy zostanie jednocześnie ogołocone z zieleni i poddane wzmożonemu przepływowi aut. Ich przewidywania to znacząco wzmożony poziom spalin, hałasu i wstrząsów, które będą nie tylko niezmiernie uciążliwe dla mieszkańców, ale i niszczycielskie dla nieprzystosowanych do takiego sąsiedztwa starych kamienic, gdzie ściany pękają przecież już teraz. Jaki wpływ będą miały na ich kondycję najpierw prace z użyciem ciężkiego sprzętu, a potem wzmożona eksploatacja drogi?

Twierdzenie, że została wykonana stosowna inwentaryzacja budynków i pomiary hałasu, spotkały się z repliką właścicielki jednej z kamienic, że nic podobnego nie miało miejsca. Z sali rozległo się kilka potwierdzających głosów poparcia.

Jeden z mieszkańców zwrócił także uwagę, że pozbawienie okolic drogi obecności dużych drzew o silnym ukorzenieniu, może wpłynąć negatywnie na bilans wodny w glebie i jej erozję. Zapewnienia delegacji GDDKiA, że wybudowana według przedstawionych planów droga będzie w istocie cichsza i mniej uciążliwa dla swoich sąsiadów, zostały ucięte pytaniem z sali, czy przygotowano analizę, która wykazywałaby, jakiego konkretnie spadku wstrząsów i hałasu należy się spodziewać i na jakiej zasadzie – GDDKiA musiała przyznać, że analiza taka nie istnieje.

Ostatecznie delegacja GDDKiA zadeklarowała, że pochyli się jeszcze, cokolwiek należy przez to rozumieć, nad kwestią zieleni przy ulicy Radomskiej.

 

Tajemnicze postaci i niepotrzebnie wydane grube miliony

Jako że następna w kolejce do przebudowy jest ulica Głowaczowska, jedna z mieszkanek tej ulicy opisała stres i niepewność związane z formalno-prawnymi aspektami realizacji inwestycji i trudnością z uzyskaniem informacji na ten temat. Opisała wędrówkę od Ananiasza do Kajfasza, gdy ani dokonujący pomiarów jej działki geodeta, ani wykonawca, ani w ogóle nikt inny, do kogo była w stanie dotrzeć, nie poczuwał się do obowiązku udzielenia jej informacji na temat celu pomiarów oraz tego, jak inwestycja wpłynie na jej posesję, nie mówiąc już o komforcie życia. W dalszej części spotkania ten aspekt także był poruszany: ludzie skarżyli się, że osoby pojawiające się na ich podwórkach w związku z realizacją projektu przebudowy często odmawiają sprecyzowania celu wizyty i podania swoich nazwisk. Burmistrz Pułkowski interweniował tutaj, zwracając się do delegacji GDDKiA ze stanowczą prośbą o nakazanie wykonawcy, by wszystkie osoby wykonujące tego typu działania zawsze nosiły ze sobą identyfikatory. Reprezentantka GDDKiA zgodziła się z zasadnością prośby i poradziła mieszkańcom, by nikogo nieposiadającego identyfikatora na swój teren po prostu nie wpuszczali.

Pojawił się temat obwodnicy Kozienic, którą część mieszkańców uważa za konieczność, która wcześniej czy później zostanie zrealizowana. W tym kontekście obecny, nieuwzględniający jej projekt przebudowy, określony został jak „niepotrzebnie wydane grube miliony”. Nie zgodzili się z tym przedstawiciele GDDKiA, argumentując, że uruchomienie obwodnicy tak czy inaczej musiałoby wiązać się z remontem dróg krajowych, lepiej więc zrobić to po kolei.

 

Kto zrekompensuje straty?

Dla tych mieszkańców, którzy przy ulicy Radomskiej prowadzą swoje sklepy i punkty usługowe, bardzo ważną kwestią jest utrata znacznej części przychodów, związana z osłabionym ruchem przy ulicy – a ma być przecież jeszcze gorzej, gdy rozebrane zostaną chodniki. Z sali padło pytanie, czy jest możliwe, by gminny radca prawny przygotował ekspertyzę prawną dotyczącą tego czy i u kogo właściciele biznesów zlokalizowanych przy rozkopanych ulicach mogliby starać się o jakąś formę odszkodowania. Mirosław Pułkowski przychylił się do ich prośby i zapowiedział, że przedstawi problem mecenasowi.

 

Nikogo tam nie ma!

Kwestią, która budziła duże wątpliwości był fakt, że rozpoczęte z tak dużym rozmachem i przez to dotkliwe dla całej okolicy roboty... nie postępują. „Nikogo tam nie ma” mówili mieszkańcy, odnosząc się do znikomego nasycenia terenu przebudowy pracownikami. Wykonawca bronił tempa prac, twierdząc, że jest ono adekwatne do skali zadania, że na każdej budowie zdarzają się problemy niemożliwe do przewidzenia i że wiele rzeczy, które zrobić trzeba, pozostaje dla oka przechodnia niewidoczna.

Jako OKO potwierdzamy: wykonując dziś, dzień po spotkaniu, około godziny 10:00 serię zdjęć w okolicach objętych przebudową, robotników dostrzegliśmy w jednym tylko miejscu, przy budynku ZUSu, zaś praca jako taka istotnie pozostała dla nas niewidzialna. Niewykluczone jednak, że Państwo kogoś pracującego tu dostrzeżecie – KLIK!

 

Ja panu dam palety do rozładunku”

Oprócz wszelkich dolegliwości związanych z samym okresem przebudowy, prowadzących sklepy i punktu usługowe przy ulicy Radomskiej mocno zaniepokoił brak w przedstawionych planach wyznaczonych miejsc postoju dla samochodów dostawczych. Zdecydowanie nie trafiły im do przekonania zapewnienia przedstawiciela GDDKiA, że takie miejsce będzie przy ul. Konstytucji 3 Maja. Pomysł ten ocenili jako świadczący o braku wyobrażenia na temat ich realnych potrzeb, na co jeden z mężczyzn z miejsca zaproponował środek zaradczy, oferując przedstawicielowi GDDKiA dostarczenie środków, by dzięki doświadczeniu z pierwszej ręki mógł przekonać się jak faktycznie sprawy się mają: „Ja panu dam palety do rozładunku, podjedziemy, pan się zorientuje jak to wygląda”.

Temat wyznaczenia miejsc dla samochodów dostawczych i w ogóle organizacji dostaw na przebudowanej ulicy miał podczas dyskusji powracać wielokrotnie. Najlepszym jednak, co udało się mieszkańcom w tej sprawie uzyskać, była kolejna deklaracja gotowości „pochylenia się” nad problemem i zapewnienie – mimo wcześniejszego obstawania, że bezwzględnie kolidowałoby to z przyjętym planem - że „nie jest to niemożliwe”.

 

Co ze światłami na skrzyżowaniu Legionów i Głowaczowskiej?

Sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniu ulic Legionów i Głowaczowskiej to temat, który powraca cyklicznie od co najmniej dekady. Zwyczajowym wyjaśnieniem dlaczego nie może to być zrobione była potrzeba oczekiwania na zgodę GDDKiA a najlepiej przebudowę DK79 – dokładnie taką, jaka ma mieć miejsce, gdy ukończona zostanie Radomska. Niestety, burmistrz Pułkowski zaznaczył wyraźnie, że ponieważ sygnalizacja taka nie figuruje obecnie w planach GDDKiA, mogłaby ewentualnie zostać przy okazji wykonana na mocy porozumienia jedynie na koszt Gminy, co przy obecnym stanie budżetu nie jest realne. Szkoda, bo wyglądało na to, że projekt załatwienia za jednym razem przebudowy drogi i instalacji sygnalizacji cieszyłby się dużym poparciem społecznym.

 

Nieprzygotowani, ale gotowi się pochylić

„Nieprzygotowani” - takie określenie w odniesieniu do przedstawicieli GDKiA padało najczęściej w trakcie spotkania i po jego zakończeniu, i to ono najpełniej chyba wyraża rozczarowanie mieszkańców tym, jak mało konkretów w ciągu tego ponaddwugodzinnego spotkania usłyszeli. Najwyraźniej zbyt wiele razy pytanie z sali kwitowane było przyznaniem, że jakiejś istotnej analizy po prostu brak, bądź że obecni tego dnia przedstawiciele GDDKiA nie dysponują w danym momencie jakąś informacją. Jest to tym bardziej rozczarowujące, że na samym początku spotkania przedstawicielka GDDKiA zaznaczyła wprost, że spotkanie nie ma charakteru konsultacyjnego, a jedynie informacyjny. Wypadałoby zatem chyba, by przynajmniej ta informacja była wyczerpująca.

Mimo, że doszło do żadnych incydentów, a moderujący dyskusję Mirosław Pułkowski sprawnie studził sytuację, gdy zaczynały zbytnio grać emocje, dało się wyczuć rozbieżność między oczekiwaniami obecnych stron co do charakteru spotkania. Mimo, że od początku było wiadomo na jakim etapie inwestycji jesteśmy i jak bardzo ogranicza to możliwość wdrożenia czegokolwiek z postulowanych zmian, jest oczywiste, że mieszkańcy chcieli, by były to jednak bardziej konsultacje, dla GDDKiA zaś naturalne było grawitowanie ku formule spotkania informacyjnego. Na przygotowanym przez UM ogłoszeniu, które można było zobaczyć na mieście, spotkanie zostało określone po prostu jako.. spotkanie. Bez żadnego dodatkowego epitetu. Z zasłyszanych na sali rozmów strony społecznej oraz od tych, którym zadaliśmy kilka pytań wiemy, że przynajmniej część obecnych odebrała wielokrotnie deklarowane „pochylanie się” nad takim czy innym postulatem jako zbywanie na zasadzie „dajmy się ludziom wygadać a potem róbmy dalej swoje”.

 

I can't get no satisfaction

Refren wielkiego (i wiekowego) przeboju Stonesów wydaje się najbardziej stosownym podsumowaniem tego spotkania - co nie oznacza, jeśli wolno nam w tym ostatnim akapicie zamieścić własną ocenę, że było ono niepotrzebne lub bezsensowne! Na pewno na wysokości zadania stanęli mieszkańcy, przygotowując się sumiennie i zadając wiele przemyślanych pytań, których konkretność i wnikliwość były chyba dla GDDKiA zaskakujące. Na sali dało się wyczuć zaangażowanie i siłę, wynikającą ze zgodnego współdziałania. Były też widoczne emocje, ale pamiętajmy: tylko jednej ze stron, które tego dnia zasiadły na sali, przebudowa drogi dotyczy w sposób bezpośredni i osobisty. Dla reprezentantów GDDKiA jest to kwestia przede wszystkim zawodowa – dla mieszkańców Kozienic w grę wchodzi ich komfort życia, zdrowie i środki utrzymania. Na wysokości zadania stanęła też chyba Gmina, już choćby dzięki samej inicjatywie, wybiegającej dalece poza to, co zrobić „trzeba”. Dużym zaangażowaniem, przygotowaniem i  aktywnością wykazał się radny Mariusz Prawda, który najczęściej chyba zabierał głos, formułując rozproszone wnioski mieszkańców. Sposób moderowania przebiegu rozmów przez zastępcę burmistrza  pozwolił na szeroką interakcję między stroną społeczną a GDDKiA, nawet jeśli przekaz płynął częściej w jedną stronę, tj. w kierunku inwestora, co można uznać za nietypowe podczas spotkania informacyjnego. Sama delegacja GDDKiA zapewne poruszała się w ramach wyznaczonych przez kierownictwo i projekt, toteż śmielszy ruch do przodu, „frontem do ludzi”, jak zaapelowała w którymś momencie jedna z mieszanek, nie był chyba możliwy, a robienie mieszkańcom niepotrzebnych nadziei też nie poprawiłoby sytuacji.

Jeśli zatem nikt nie wyszedł ze spotkania usatysfakcjonowany (a podejrzewamy, że tak właśnie było...), to i tak dla mieszkańców było ono dobrym ćwiczeniem ze sztuki artykułowania swoich racji,  obywatelskiej postawy i integracji. Gmina dostała sygnał, że ludzie chcą rozmawiać i że warto organizować dla nich takie spotkania, sprawdziła też, jak to jest znaleźć się - w pewnym sensie - między stroną społeczną a urzędowym molochem. A GDDKiA... GDDKiA się pochyla.

Powiązane galerie zdjęć:

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: EmerytkaTreść komentarza: Radni Pionek słusznie obniżyli burmistrzowi Kowalczykowi wynagrodzenie ponieważ niszczyl miasto i dalej to robi. Wystarczy przejechać się po mieście i zobaczyc- dziurawe ulice, miasto brudne, alejka przy ul.JPII w parku trzy lata i beznadziejna i na Błoniach dwa lata i już dziury, wydawał pieniądze podatników na rzeczy zbędne a ważne sprawy ominął, nadzatrudnienie w urzędzie miasta, umarzał podatki koleżkom a od mieszkancow chciał jak najwiekszych podwyżek. Po prostu zniszczył nas mieszkańców i już dawno należało mu obniżyć wynagrodzenie a nie dopiero teraz. Gdyby miał odrobinę honoru to sam powinien odejść. Ale takie osoby nie mają go za grosz tylko dalej są pasożytami. BRAWO RADNI!!!!!!Data dodania komentarza: 09.02.2024, 01:43Źródło komentarza: OKO 3/509Autor komentarza: E leTreść komentarza: Bedzie mi milo wrocic do tego miejsca. Fajna atmosfera i sympatyczni ludzie. Vi aspettiamo domani alle 18. Non mancate! Up the Golden HandData dodania komentarza: 10.11.2023, 11:27Źródło komentarza: GOLDEN HAND: CHCIAŁEM, ŻEBY BYŁY REFRENYAutor komentarza: WojtekTreść komentarza: Przeczytałem, Bardzo ciekawa polecam. Ewelino GratulacjeData dodania komentarza: 09.11.2023, 20:41Źródło komentarza: „To są również moje rodzinne strony” – wywiad z Eweliną MatuszkiewiczAutor komentarza: MfooyarekTreść komentarza: Cudów nie ma. Zaklinanie rzeczywistości niczego nie daje - otóż się nie udaje.Data dodania komentarza: 13.09.2023, 14:50Źródło komentarza: SP ZZOZ KOZIENICE: JAKIM CUDEM TO SIĘ UDAJE?Autor komentarza: słuchaczTreść komentarza: słuchałem, szkoda ze nie ma radiaData dodania komentarza: 25.08.2023, 20:48Źródło komentarza: Jedna rzecz jest stała...Autor komentarza: Zbłąkany wędrowiecTreść komentarza: No proszę, niby nic wielkiego nie zostało powiedziane, nic specjalnie nowego nie padło, a jakoś sympatycznie zaciekawiliście. Przeczytam i pozdrawiam.Data dodania komentarza: 17.01.2023, 00:44Źródło komentarza: NIE PODZIELAM, NIE POWIELAM, NIE BIORĘ UDZIAŁU (wywiad z Małgorzatą Boryczką)
Reklama
Reklama