Historia jakiej nie znacie
List do redakcji
Towarzystwo Miłośników Ziemi Kozienickiej - historia prawdziwa.
Rok 1968 zapisał się w historii Polski i świata licznymi ważnymi i bardzo ważnymi wydarzeniami. Znamy konsekwencje dla Polski strajków studenckich w marca 68, w Ameryce zamordowano Roberta Kennedyego, kandydata mającego największe szanse na zostanie kolejnym prezydentem. Ale świat żył wydarzeniem zbrojnej inwazji na Czechosłowację z wydatnym udziałem Ludowego Wojska Polskiego dowodzonego przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego, działającego z polecenia Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Przez Kozienice od pierwszych dni lipca, dniem i nocą, przemieszczały się transporty wojskowe wzniecając tabuny kurzu, mieszkańcy więcej kupowali żywności, szczególnie cukru, obserwując młodych żołnierzy i z niepokojem myśląc o szykującej się wojnie. Ale głównym zadaniem w lipcu 1968 roku dla Henryka Karonia, sekretarza Komitetu Powiatowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Kozienicach było powołanie, wreszcie, Towarzystwa Miłośników Ziemi Kozienickiej. Władze Komitetu Wojewódzkiego domagały się działań, a kolejne zebrania nie miały kworum, dlatego teraz polecenie udziału dostali wybrani członkowie PZPR, ZSL, SB, ORMO i MO. To spowodowało, że zebrani 16 sierpnia 1968 r. powołali Towarzystwo Miłośników Ziemi Kozienickiej.
Jakież było moje zdziwienie i oburzenie, kiedy włączyłem wiadomości Kroniki Kozienickiej i usłyszałem wywiad z obecnym Prezesem Towarzystwa Miłośników Ziemi Kozienickiej Lechem Wiśniewskim (KDK im.BK, opublikowany 5 maja 2018). Pomyślałem, że powróciliśmy do Polski Ludowej z roku 1968. Pan Prezes próbuje naszym mieszkańcom, w wolnej już przecież Polsce, wciskać po prostu kit.
W jednym z tematów o 50-tej rocznicy powstania TMZK uzasadniał, cytuję: „mało jest towarzystw regionalnych tego typu, które mają, już taką, bo to jest już duża tradycja i fakt, że te towarzystwa głównie powstawały po 1989 roku, bo wcześniej nie łatwo było je zarejestrować. Ówczesna władza w PRL-u niechętnie widziała takie regionalne stowarzyszenia, bo to było coś poza kontrolą. To byli po prostu ludzie, tacy, którzy chcieli sami coś robić, bez zewnętrznej kontroli i dlatego te nasze towarzystwo, te 50 lat to już no dobrze świadczy o naszym umocowaniu w tym społeczeństwie. No chcemy to oczywiście jakoś tam uczcić, na pewno tam jakąś specjalną sesję z tego tytułu zrobimy…”.
Panie Prezesie, nikt w Polsce Ludowej nie zarejestrował żadnej organizacji, która nie była pod ścisłą kontrolą władzy komunistycznej! Sam Pan to przyznaje mówiąc o problemach z rejestracją: „kiedy dobrano odpowiednich ludzi” doszło do rejestracji. Chciałbym, aby Pan pokazał publicznie te dokumenty, które ja kiedyś widziałem, kto był inicjatorem powołania Towarzystwa, to okazałoby się, że byli to w Kozienicach przedstawiciele wysokiej rangi PZPR, ZSL, SB, ORMO i MO. Wiem, ze wśród nich byli też porządni ludzie, lecz oni do powiedzenia nie mieli nic!
Dlatego działalność TMZK, znając genezę jego powstania, jest dla mnie niewiarygodna. Nie zauważył Pan w jakich czasach żyjemy i że komuna już prawie 30 lat temu padła.
Powołanie Towarzystwa odbyło się 16 sierpnia 1968 r. w siedzibie „niezależnej instytucji” czyli Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Kozienicach. Zebraniu przewodniczył Henryk Karoń – sekretarz Komitetu Powiatowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Jak dobrze rozumiem występował on, jako oddolny „inicjator społeczny”.
Wtedy to na zebraniu podjęto uchwały o założeniu organizacji społecznej, zaakceptowano projekt statutu, wysokość wpisowego i składek członkowskich, oraz propozycje personalne pierwszego Zarządu, w którym znaleźli się:
Prezes TMZK Stanisław Janeczek, V-ce Prezes Alfons Jarosz, V-ce Prezes Tadeusz Kulawik,
Sekretarz Bronisław Buczkowski, Skarbnik Leokadia Piwońska oraz członkowie:
Piotr Urbanek, Henryk Karoń, Czesław Szerszeń, Julian Wąsik, Władysław Drela, Mirosław Matera, Marian Grzybowski, Roman Krzysztoforski, Marian Wiraszka, Teodora Bazan, Marian Sokołowski, Maria Naduk.
Wszystko odbyło się sprawnie i szybko, bez zbędnych dyskusji zgodnie z propozycją Sekretarza i partii.
Po co więc Panie Prezesie Lechu Wiśniewski wciska Pan nam, że to byli po prostu tacy ludzie, którzy chcieli sami coś robić, bez zewnętrznej kontroli. Nawet Krzysztof Zając w Biuletynie Nasz Powiat (Nr 1/2009 styczeń) w swoim artykule „40-lecie Towarzystwa Miłośników Ziemi Kozienickiej” pisze:
„Wypada w tym miejscu dodać, że większość wymienionych osób związana była z panującymi wówczas władzami powiatowymi i partiami politycznymi, co wpływało po części na linię prowadzonych działań”.
Wszystko z góry było przemyślane, według jednej, jedynie słusznej linii Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Ciekawe, kto proponował członków, według jakich kryteriów, kto dyskutował nad statutem itp. Oczywiście były takie czasy, ale te czasy się już skończyły i dla mnie bardziej wiarygodne są organizacje, które powstały po 1989 r., a nie powołane przez komunistów. Nie wiem, czym Prezes Wiśniewski się szczyci, czy rozumie Pan, w jakich czasach Pan żyje.
Jak pomyślę sobie, jak wiarygodne wtedy były tworzone przez TMZK dokumenty, to wypacza całkowicie prawdę o tamtych czasach.
Proszę powiedzieć ile osób Pana Towarzystwa było wyrzuconych z pracy, ile było aresztowanych i ile wstrzymano wydrukowanie artykułów, książek. Jak dobrze wiem Pan zajmował nie zagrożene, dobre stanowisko.
Według mnie Towarzystwo TMZK powinno być rozwiązane. Powinni to dokonać sami uczciwi jego członkowie. Nie patrząc się na władze Towarzystwa, które nie są wiarygodne. Na jego miejsce powołać nowe Stowarzyszenie, które miałoby zaufanie społeczne i nie miałoby rodowodu ludzi skompromitowanych, popleczników władzy komunistycznej.
W okresie tym windowano wielu swoich, oddanych partii ludzi, z których obecnie chce się robić bohaterów. Jednym z nich jest Pan Lech Wiśniewski, który jak wynika z ostatniego wywiadu w Kronice Kozienickiej jest wielkim patriotą a swoimi wypowiedziami lansuje innych bohaterów tamtych czasów. Tyle tylko, że źródłem patriotyzmu Pana Prezesa jest aktywna działalność w Patriotycznym Ruchu Odrodzenia Narodowego od 1982 roku w czasie stanu wojennego. Dla nieznających historii, PRON to nie organizacja opozycyjna a wręcz przeciwnie, aktywnie wpierająca działania gen. Wojciecha Jaruzelskiego w tamtym czasie.
A tak naprawdę, cel istnienia TMZK w 1968 roku, jak i w 2018 jest ten sam: wspieranie władzy lokalnej poprzez tworzenie przychylnych opinii w społeczeństwie. Tylko różnica jest jedna: w 1968 roku TMZK działo dla tej idei w zasadzie bez kosztów, obecnie władze lokalne za przychylność szczodrze wynagradzają Towarzystwo Miłośników Ziemi Kozienickiej, co roku kwotą ok. 80 tysięcy złotych.
Wać Panie Wiśniewski daj Pan już spokój i wstydu Pan oszczędź.
Piotr.
wieloletni mieszkaniec Kozienic
(dane do wiadomości redakcji)
Napisz komentarz
Komentarze