Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 15 maja 2024 05:38
Przeczytaj!
Reklama

Szemrany raj - wszystkie rozdziały!

Szemrany raj to „wakacyjna” powieść szkatułkowa, nawiązująca do gatunku powieści political fiction Obszerne fragmenty powieści będą publikowane w odcinkach na łamach Tygodnika OKO – całe rozdziały natomiast na naszej stronie www.tygodnikoko.pl
Szemrany raj -  wszystkie rozdziały!

Rozdział 17

Przypadek

 

Niespełna dwa tygodnie minęły od zamknięcia konkursu na projekt pomnika niepodległości. Tym razem obyło się bez żadnych niespodzianek. Jako najkorzystniejsza została wybrana oferta krakowskiej pracowni architektonicznej. Mleczko był w siódmym niebie. Plan z ogłoszeniem nowego konkursu wypalił. Prawie nikt nie zwrócił uwagi, że jego przedmiot jest łudząco podobny do postępowania unieważnionego dwa miesiące temu. – Nasze znowu na wierzchu! – triumfował w myślach. – Teraz wystarczy jedynie przywołać do porządku cały ten społeczny komitet budowy pomnika, i nikt nie będzie mógł się do niczego przyczepić. W końcu chodzi o pomnik na setną rocznicę odzyskania niepodległości. – W tej sytuacji, milion złotych w tę, czy w tamtą stronę, to żadna różnica. Na taki cel nie wolno nam oszczędzać – zapewniał Mleczko wszystkich, z którymi rozmawiał w ostatnim czasie o pomniku.     

Ślesicki przyparty do muru przez Mleczkę zaaprobował ten sposób myślenia. Co za tym idzie, zgodził się też na wybór oferty krakowskiej pracowni. Jedynie Jurkiewicz miał jeszcze jakieś wątpliwości, ale na przybieranie pozy Rejtana było już za późno. Do listopada 2008 roku zostało zaledwie kilka miesięcy, a projekt to dopiero początek drogi. – Gdzie procedura uzyskania stosownych pozwoleń? Gdzie wykonanie, przywiezienie i zamontowanie pomnika? Gdzie uporządkowanie jego otoczenia? – rozmyślał Jurkiewicz, i przygryzał wargi. Potem robił, co tylko mógł, aby zagłuszyć echo ostatnich rewelacji. Nic to nie dało. Wątpliwości wracały i nabierały na sile. Ile razy przypominał sobie, o czym mówił mu Krzysztof kolega z Krakowa, tyle razy wściekał się na siebie i na ludzi ze społecznego komitetu. - Daliśmy się ograć jak dzieci! – wyrzucał sobie w myślach i pomstował. W końcu nie wytrzymał. Postanowił jeszcze raz rozmówić się ze Ślesickim. Okazja nadarzyła się po czwartkowym spotkaniu członków prezydium komitetu.

- Zdajesz sobie sprawy Andrzej, że przepłacamy za pomnik bez mała siedemset lub osiemset tysięcy złotych!

- O czym ty mówisz, Paweł?! – zdziwił się Ślesicki.

- Już zapomniałeś, co ci mówiłem tydzień temu? Skleroza nie boli!

- Zaraz, zaraz… - zastanawiał się Ślesicki, po czym rzucił. – Fakt, wspominałeś coś o tym twoim znajomym z Krakowa, z którym zgadałeś się przypadkiem na temat budowy pomnika niepodległości …

- Krzysztof, tak ma na imię – wtrącił Jurkiewicz.

- Dokładnie. I on miał ci powiedzieć, że sprawa z projektem pomnika jest ustawiona. Tak, Paweł?

- Konkretnie to on stwierdził, że - i koncepcja budowy pomnika, i projekt – od dawna już są gotowe. A zaprzyjaźniona pracownia czeka tylko na kasę z jelenickiego ratusza. Reszta, w tym konkurs, to tylko formalność. Upierdliwa, lecz konieczna dla zachowania pozorów. I dlatego nie powinniśmy brać w tym udziału, Andrzej.

- Czy aby na pewno to wiarygodna informacja? Skąd ten cały Krzysztof o tym wie?

- Stąd, że funkcjonuje w krakowskim środowisku architektów od ponad trzydziestu lat. To po pierwsze, a po drugie, zna doskonale relacje, jakie łączą współwłaścicielkę pracowni z jelenickim ratuszem – odparł Jurkiewicz i zauważył: – Już daliśmy się ubrać jako komitet w całą tę hucpę ze zmianą lokalizacji budowy pomnika. Teraz wszyscy się śmieją, że robimy za listek figowy machinacji Mleczki z działkami przy ulicy Warczewskiej.

- E, tam. Przesadzasz – mruknął Ślesicki.

- Wiem swoje, Andrzej. Nie dość tego, jeszcze chcesz żyrować geszeft z projektem pomnika za milion złotych?! Puknij się w czoło!

- Spokojnie, Paweł. Przecież tym razem to gmina przeprowadziła konkurs. Mnie tam nie było, ciebie też nie – usprawiedliwiał sytuację Ślesicki.

- Naiwny!? No naiwny jak dziecko – Jurkiewicz zawiesił na chwilę głos, pokiwał wymownie głową i ciągnął dalej. - Andrzej, przecież za kilka miesięcy nikt o tym nie będzie pamiętał. A Mleczko otrąbi wszem i wobec, że to komisja z udziałem przedstawicieli społecznego komitetu wybrała ofertę za bańkę. I wszyscy w gminie to kupią! Rozumiesz w jakiej jesteśmy paskudnej sytuacji!?

- O zaraz tam paskudnej. Koniec końców to przecież nie my, nie komitet, lecz gmina zapłaci za ten projekt. Kto i o co może mieć do nas pretensje? – bagatelizował obawy kolegi Ślesicki.

- Przecież ci tłumaczę. Mleczko wyda z gminnej kasy milion złotych, za coś co można kupić za dwieście lub góra trzysta tysięcy. A potem zwali wszystko na „czynnik” społeczny, czyli w tym wypadku na nas jako twarze oddolnej inicjatywy budowy pomnika niepodległości. – Z resztą dobra, rób jak chcesz, ja do tego ręki nie przyłożę! – powiedział Jurkiewicz, zdegustowany postawą rozmówcy.

- Co ty? Paweł, chyba teraz się nie wycofasz. Przecież liczy się tylko to, że ten pomnik powstanie! Czy taki cel nie uświęca wszelkich środków?! – spytał dobitnie Ślesicki.

- Nie, w moim przekonaniu, nie uświęca – oznajmił ze spokojem w głosie Jurkiewicz, i w tej samej chwili przemknęła mu przez głowę pewna myśl. – Cholera, Andrzej dałeś się nabrać na najstarsze kłamstwo świata. Kłamstwo, że nie ma prawdy tam, gdzie chodzi o skuteczność w działaniu. 

Jurkiewicz nie podzielił się ze Ślesickim swymi przemyśleniami. Nie widział jednak sensu kontynuowania rozmowy. Zagadnął nagle, zmieniając temat. – Skończymy kiedy indziej, Andrzej. Dochodzi dwudziesta, muszę lecieć do domu. Jestem umówiony ze znajomymi. Mają wpaść na pogaduchy przy kolacji. Rozumiesz?

Jurkiewicz poderwał się z krzesła, uścisnął dłoń Ślesickiego i skierował w stronę drzwi. Kilka minut później szedł ulicą Wileńską, do domu pod numerem szesnastym zostało mu nie więcej niż kilkanaście metrów. Nie mógł przestać myśleć o słowach Ślesickiego. - Czy taki cel nie uświęca wszelkich środków? Echo w jego głowie powtarzało. – Taaki ceel, wszeelkich środków … Tuż przed wejściem do domu przyszła niespodziewanie refleksja. – Oj, Andrzej, w co ty się wpakowałaś. Módl się. Pan jest łaskawy. Wybaczy ci.  

 

* * *

   

            Przy kawie w restauracji od przeszło kwadransa dyskutowali Tymkowski i Belter. Obaj byli w wyśmienitych nastrojach. Żartowali. Najwyraźniej powodem ich dobrego humoru było kilka zapisanych kartek papieru, leżących na stoliku, przy którym siedzieli. Wertowali je. To jeden, to drugi odczytywał ściszonym głosem fragmenty tekstu. Potem komentowali je, wymieniając uwagi.

- I to znalazł twój redakcyjny kolega w materiałach postępowania sądowego? – dopytywał z niedowierzaniem Belter.

- Tak. Zupełny przypadek. Też nie mogłem w to uwierzyć, gdy zadzwonił do mnie z tymi rewelacjami. Dopiero jak dał mi te papiery – Tymkowski wskazał ręką na leżące przed nimi kartki - zrozumiałem, że chłop miał fart.

- Zgoda, niech będzie fart, tylko jednego nie kumam.

- Czego?

- To jest postanowienie o wyłączeniu z lubelskiego śledztwa wątku, który trafił do sądu z aktem oskarżenia. Czy tak, Tomek?

- Tak.

- Dlaczego zatem pisze się w tym dokumencie o pozostałych dziewiętnastu wątkach, które są jeszcze w obróbce w prokuraturze? – wyraził swoje zdziwienie Belter.

- I to pisze się w taki sposób, że można zorientować się o co chodzi – przyznał Tymkowski.

- No właśnie – przytaknął Belter.

- Tego niestety nie wiem. Kumpel z redakcji też nie ma pomysłu, czym to tłumaczyć.

- Jasne. Czyli albo nadgorliwość, albo … - Belter zrobił pauzę i dodał pospiesznie. – Albo śledczy zadołował materiał w sądzie na wszelki „słuczaj”.

- Zaraz, co przez to chcesz powiedzieć? Na jaki wypadek?

- Ano taki, jakby mu przełożeni po głowie zaczęli za bardzo jeździć.

- Aha. Pewnie masz rację. Tak czy owak, to rewelacja. Ten materiał potwierdza prawie wszystkie ustalenia naszego dziennikarskiego śledztwa. I wskazuje nowe kierunki, o których nie mieliśmy pojęcia. 

- Teraz dopiero widać jak bardzo prokurator Fałkowski był oszczędny w słowach podczas spotkania z nami – powiedział Belter.

– Kilkadziesiąt nieruchomości, w tym mieszkania, jako łapówki dla jednego tylko urzędnika. I to żeby jeszcze na jakieś „słupy” lub rodzinę były rejestrowane transakcje. A tu proszę, kupowali je na siebie. Po prostu. W końcu na coś zarobione w ratuszu pieniądze trzeba wydawać. A co tam, jak kraść, to miliony – zaśmiał się Tymkowski.

- Władza absolutna, degeneruje absolutnie. Nie zapominaj o tej starej, i przetestowanej w praktyce, zasadzie. Chociaż mnie bardziej interesuje wątek rewitalizacji zabytkowych parków miejskich.

- Dlaczego?

- Z powodu mechanizmu obchodzenia procedur zamówień publicznych przy pomocy rozbudowanego systemu podwykonawców. Niby nic odkrywczego, ale w śledztwie ustalono szczegóły, o których nie miałem pojęcia. Teraz będzie można wykorzystać tę wiedzę do oceny podobnych przedsięwzięć realizowanych w innych miejscach, m.in. w Jelenicach – zauważył Belter.  

(…)                     

 

 koniec rozdziału 17.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
bocian 08.10.2018 02:50
Panie Edmundzie K. i Martinie B. marne wasze szanse w wyborach skoro na jednej liście na 2 miejscu wstawiacie człowieka , który jest a.a. Czy tak bardzo kiepsko z waszym zapleczem?RE: Panie bocianie, niewątpliwie lepszym człowiekiem jest niepijący aa od pijącego nie aa. AA to dowód na siłę charakteru, jeden pan, który chla od lat, po alkoholu występuje publicznie (vide ostatni Dzień Energetyka) - takiej siły w sobie nie ma. Tyle komentarza. Edmund Kordas.

Ilona 06.10.2017 08:12
czyta się jak powieść sensacyjną. Teraz pora na epizod męsko-damski który jest nieodzownym elementem takich powieści :)

KGK 19.09.2017 16:29
Zgromadzenie Wspólników Zgromadzenie Wspólników reprezentowane jest przez Burmistrza Gminy Kozienice - Pana dr inż. Tomasza Śmietankę. Rada Nadzorcza Spółki Pan Igor Czerwiński – Przewodniczący Rady Nadzorczej Pan Józef Kuryłek – Członek Rady Nadzorczej Pani Iwona Kania - Członek Rady Nadzoeczej

Mieszkaniec 07.09.2017 10:13
uuu kogoś zabolały jajca i od razu atakuje. każdy domyśla się jaki to redaktur mógl dostać zadyszki wchodzac po schodach. Dobra robota Edward. Gadzinowka juz trzesie ***. nic im tak dobrze w zyciu nie wychodzi jak lizanie rowa za kasę

pytanie 24.08.2017 06:32
A co z Niezależną Kroniką Miasta Kozienice? Tele Okiem? Powrotem Radia Ucho? Redaktor coś dużo zaczyna, a niczego nie kończy... Przynajmniej wiadomo, co tu tak cicho ostatnio. Wena przyszła literacka,

Edmund Kordas 24.08.2017 11:37
Od końca: nie moja to wena, nie mój styl ale ciekawe. Enesemka to nigdy nie był mój portal i nie miałem z nim nic wspólnego, natomiast TeleOko i Radio - owszem tak. Tyle tylko, że w Kozienicach już nie ma chętnych do współpracy. To nie jest biznes a hobby, jak się okazało w praktyce dosyć drogawym. Nie da się tego robić w 2 osoby, to musi być grono ludzi, którzy mają czas ! Kiedy np. realizator dźwięku pracuje na zmiany i po prostu go nie ma, to radio niestety nie idzie. Ot i cała tajemnica a zarabiać gdzieś trzeba. Jeżeli pan/pani "pytanie" chce się włączyć w taką działalność - zapraszam. Studio jest, aparatura jest, można odpalać...

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: EmerytkaTreść komentarza: Radni Pionek słusznie obniżyli burmistrzowi Kowalczykowi wynagrodzenie ponieważ niszczyl miasto i dalej to robi. Wystarczy przejechać się po mieście i zobaczyc- dziurawe ulice, miasto brudne, alejka przy ul.JPII w parku trzy lata i beznadziejna i na Błoniach dwa lata i już dziury, wydawał pieniądze podatników na rzeczy zbędne a ważne sprawy ominął, nadzatrudnienie w urzędzie miasta, umarzał podatki koleżkom a od mieszkancow chciał jak najwiekszych podwyżek. Po prostu zniszczył nas mieszkańców i już dawno należało mu obniżyć wynagrodzenie a nie dopiero teraz. Gdyby miał odrobinę honoru to sam powinien odejść. Ale takie osoby nie mają go za grosz tylko dalej są pasożytami. BRAWO RADNI!!!!!!Data dodania komentarza: 09.02.2024, 01:43Źródło komentarza: OKO 3/509Autor komentarza: E leTreść komentarza: Bedzie mi milo wrocic do tego miejsca. Fajna atmosfera i sympatyczni ludzie. Vi aspettiamo domani alle 18. Non mancate! Up the Golden HandData dodania komentarza: 10.11.2023, 11:27Źródło komentarza: GOLDEN HAND: CHCIAŁEM, ŻEBY BYŁY REFRENYAutor komentarza: WojtekTreść komentarza: Przeczytałem, Bardzo ciekawa polecam. Ewelino GratulacjeData dodania komentarza: 09.11.2023, 20:41Źródło komentarza: „To są również moje rodzinne strony” – wywiad z Eweliną MatuszkiewiczAutor komentarza: MfooyarekTreść komentarza: Cudów nie ma. Zaklinanie rzeczywistości niczego nie daje - otóż się nie udaje.Data dodania komentarza: 13.09.2023, 14:50Źródło komentarza: SP ZZOZ KOZIENICE: JAKIM CUDEM TO SIĘ UDAJE?Autor komentarza: słuchaczTreść komentarza: słuchałem, szkoda ze nie ma radiaData dodania komentarza: 25.08.2023, 20:48Źródło komentarza: Jedna rzecz jest stała...Autor komentarza: Zbłąkany wędrowiecTreść komentarza: No proszę, niby nic wielkiego nie zostało powiedziane, nic specjalnie nowego nie padło, a jakoś sympatycznie zaciekawiliście. Przeczytam i pozdrawiam.Data dodania komentarza: 17.01.2023, 00:44Źródło komentarza: NIE PODZIELAM, NIE POWIELAM, NIE BIORĘ UDZIAŁU (wywiad z Małgorzatą Boryczką)
Reklama
Reklama